czwartek, 10 kwietnia 2014

Rozdział 1. Cindi

8 września

Harry

Rok 2014, zaczął się okropnie. Nie wolno było mi patrzeć, ani rozmawiać oraz nawet stać obok Louis'a. Modest uważał, że nas związek może spodować rozpad zespołu. Bo dwóch facetów w sobie się zakochało? I muszą ukrywać swój związek przed światłem dnia? Siedziałem na kanapie w moim domu, obok mnie leżała moja kotka Molly. Nagle  z namyślenia ,wytrąciło mnie pukanie do drzwi. Kto to może być? Podeszłem do drzwi, otworzyłem je. W wejściu stał Louis.
-Mogę wejść?-powiedział Louis, patrząc na swoje buty.
-Jasne.-powiedziałem-Wejdź.
Louis weszed do środka, zamknąłem drzwi i poszliśmy do salonu. Louis usiadł  w fotelu, on cały czas patrzył na podłogę, gdy nagle zobaczyłem na jego twarzy spływające łzy.
-Lou!-powiedziałem, klękając na przeciwko Louis'a
-Harry, zostaw mnie!
-Skarbie, czy coś się stało?
-Sam wiesz co!!!
-Oh Bear. Nie słuchaj tego co świat mówi. Niecierpie kiedy ty jesteś smutny. Damy rade. Razem.
Szatyn spojrzał na mnie swoimi niebieskimi, mokrymi od płaczu ,oczami. On uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłem jego uśmiech i następnie ja i on zaczęliśmy się całować.

'You make me strong'



Tydzień później...

Louis

Siedzieliśmy w studiu nagraniowym. Cały zespół czekał na Nialla. O nigdy się nie spóźniał.
-Może niech ktoś zadzwoni do Nialla?-powiedział Liam.
Nagle zaczął dzwonić telefon Zayn'a.
-Halo?-powiedział Zayn do telefonu-Co? Mów wolniej. Córka? Gratuluje!
Zayn rozłączył się.
-Kto to był?-powiedział Liam-I czyja córka?
-Kira właśnie urodziła dziewczynkę.-powiedział Zayn.
-A to dlatego Niall, nie przyjechał jeszcze do studia.-powiedział Harry.
-No.-powiedział mulat-To może jutro zrobimy próbę?
-Tak.-powiedziałem-Niech Niall dziś po świętuje.
***
Siedziałem w domu, oglądałem telewizje. Nagle zadzwonił mój telefon. Harry do mnie dzwonił Odebrałem.
-Halo?-powiedziałem.
-Lou, mógłbyś przyjechać na chwile do mnie?-powiedział Harry.
-Po co?
-Po prostu przyjedź!
-Okey.
Rozłączyłem się.

***
Podjechałem pod dom Harry'ego. Brunet stał przed wejściem do domu. Wyszłem z auta. Hazza od razu podbiegł do furtki i otworzył ją. Ręką wskazał mi wejść do domu. Weszłem, a Hazza za mną.
-Po co mnie zaprosiłeś do swojego domu?-powiedziałem.
-Chodź.-powiedział Harold.
Poszłem za Harry'm do salonu. On się zatrzymał i pokazał mi na sofę. Na sofie leżało coś zwinięte w zielony koc, gdy nagle to zaczęło płakać.Harry od razu podbiegł do tego i wziął na ręce. Spojrzałem co to jest to zwinięte w kocyk. Było to niemowlę.
-Skąd masz to dziecko?-powiedziałem.
-Robiłem kolacje, gdy nagle usłyszałem dzwonienie do drzwi, podeszłem, a w drzwiach nikogo nie było, ale usłyszałem płacz. Spojrzałem w dół i było tam dziecko w koszyku. Był też list.
-List?
-Tak. Jest tu  na stoliku.
Spojrzałem na stolik, zobaczyłem kartkę papiery, wzięłem go i zacząłem czytać.

,,Harry i Louis. To ja Susan, ta która zna waszą tajemnice. To dziecko to córka moje szwagierki. Ona wraz jechała z swoim mężem i z bratem Tom'em, mieli wypadek. Zgineli. Dowiedziałam się, że ich córka, w razie gdy im się coś stanie ma zostać pod Twoją opieką Harry i pod Louis'a. Ma ona na imię Cinderella, urodziła się dopiero w wczoraj. Mam nadzieje, że zaopiekujecie się nią.
Susan''

Ale jak to?
-Co teraz zrobimy?-powiedział Harreh.
-Musimy porozmawiać z Susan.
-Po co?
-Żeby wytłumaczyła się co do tego dziecka.
-List ci nie wystarczył?
-Nie. Porozmawiamy i oddamy dziecko jej.
-Nie oddam Cindi!
-Co proszę?