poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 5. ,,Co ty tu robisz?!

05-14 luty 2017

Louis

-Nie utrzymujecie kontaktu?-powiedział Niall.
-No tak jakoś wyszło.
-Ale co się stało?
Spojrzałem na bawiących się Junior'a i Lily.
-Junior?-szepnął Niall.
Przytkałem. Poczułem jak po lewym policzku spływa samotna łza
-Louis.-irlandczyk objął mnie ramieniem-Nic się nie stało.
-Jak nie stało?! Gdyby Elka nie powiedziała, że ma ze mną syna, to wszystko było by inaczej!
-Nie mów tak. Wszystko się ułoży.
-Właśnie, że się nie ułoży!!!
-Przestań krzyczeć. Dzieci tu są.
Poczułem, że ktoś przytula się do moich nóg. Był to Junior.
-Pleplasam.-powiedział Junior.
-Za co mnie przepraszasz?-powiedziałem, biorąc chłopca na ręce.
-Za tio zi tato jist smutni.
-Nie musisz przepraszać.-przytulając go do siebie-To nie twoja wina.
-Ym. Lou?-powiedział Niall.
-Tak?
-Mam pomysł.
-Tak, jaki?
-Słuchaj.


9 dni później...

Harry
Czternasty luty. Dzień Zakochanych. Święto które odbędę oglądając durne seriale.
-Tato...-powiedziała Ariana, siadając obok mnie.
-Tak, słońce?
-Mogi oglodic ,,Zaplontini''?
-Jasne.-powiedziałem, wstając do DVD.
Lepsze to niż te seriale. Usiadłem na kanapie, obok córki.
-Plose.-powiedziała Ariana, dając mi pudełko czekoladek.
-Och. Nie musiałaś.
-Ali tati dai mi plezent na walenitki i ja tiz chci dac taci plezent.
-Dziękuje.-pocałowałem Ariane w nos.
Gdy nagle usłyszałem pukanie do drzwi, wstałem i podeszłem do drzwi. Otworzyłem je, w wejściu stał Louis trzymający bukiet czerwonych róż, a za jego nogę trzymał się mały chłopiec.
-Są walentynki i pomyślałem sobie, że...
-Co ty tu robisz?!-przerwałem mu.






___________________________________________
Ha! Rozdział! :D



niedziela, 7 września 2014

Rozdział 4. Kids

05 luty 2017

Harry
-Czy ty farbujesz włosy?-powiedziałem, gdy czesałem Ariane.
-Czo?
Ariana na początek października, a koniec stycznia jest brunetką. A w innych miesiącach blondynką. Ma ona dziwne włosy.
-Nico.
-Udilo plawi si.-śpiewała Ariana, piosenkę z Księżniczki i Żaby.
-Za dużo ciocia Susan puszcza ci bajki Disney'a.
-Wcali zi ni!
-A śpiewaj sobie, moja księżniczko.-pocałowałem ją w czoło.
-Przecież po kimś to powinna mieć.-powiedziała Gemma, wchodząc do pokoju.
-Ciocia Gemma!-powiedziała Ariana.
-Cześć, słońce.
-A mnie nie przywitasz?
-A muszę?
-No raczej.
-Źle robisz jej koka.
-Wspaniałe powitanie!
-Zamknij się. 
-To, że wychodzisz za mąż nie znaczy to, że musisz się wywyższać.
-Ja tylko powiedziałam, że robisz koka i to wszystko. A nie mieszaj w to Logana.
-A czy ja go w to mieszam? To on sam się wmieszał.
-Logan Lerman, jest wspaniałym mężczyzną.
-I ta świadomość, że twoim szwagrem jest syn Posejdona (Logan, grał Percy'ego, syna pana Mórz).
-Ooo! Nie będzie tak źle! Będziemy was odwiedzać.-siostra pocałowała mnie w policzek.


Louis
Mieszkałem sam, wraz z trzyletnim synem. Który nie ma matki. Elka umarła dwa lata temu na raka. Wyprowadziłem się po pogrzebie do Doncaster. Od tego czasu jakoś żyje.  Siedziałem w salonie, a Junior bawił się samochodzikami. W telewizji leciała film z Angeline Jolie i Brad'em Pitt'em ''Mr&Mrs Smith'', gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem i podeszłem do drzwi. Otworzyłem je. W wejściu stał Niall, a za rękę trzymał małą blond dziewczynkę.
-Niall, co ty tu robisz?-powiedziałem, gdy blondyn weszedł do przedpokoju.
-Małe odwiedziny.
-Mogłeś uprzedzić, że przyjedziesz. Zrobił bym zakupy.
-Nie masz jedzenia?
-Coś może jest. Ale Junior, raczej się z tobą nie podzieli.

***
-Co myślisz o tym, żeby nasze rodziny się połączyły?-powiedział Niall.
-Że co proszę?
-No Junior i Lily. Jak dorosną będą razem. Mówię ci to.
-Skąd wiesz?
-No jeśli synek, wda się w tatusia. To zmienia postać rzeczy.
Przewróciłem oczami.
-Zostiw!-powiedział Junior, odsuwając się od Lily.
-Pzeplasam.-powiedziała Lily, przytulając się od Juniora.
-Ooo! Widzisz są dla siebie stworzeni!-powiedział irlandczyk-Tak samo jak Ariana i Romeo. 
Ariana? 
-Kto?
-No córka Harry'ego, Ariana.  I syn Susan, Romeo. Nie pamiętasz?
Harry... Ciekawe czy znalazł kogoś na moje miejsce.
-Nie utrzymuje kontaktu z Harry'm.-powiedziałem.




__________________________________
Więc... Rozdział czwarty!





piątek, 5 września 2014

Rozdział 3. Miałeś mnie nie opuścić. Kłamałeś

15 listopada 2014- 25 stycznia 2017

Harry

-Co wy tu robicie?-powtórzyłem moje pytanie.
-My też powinniśmy cię zapytać co ty tutaj robisz.-powiedziała Susan.
-Ariana ma uczulenia na pomidory.
-To czemu jej je dałeś?
-Myślałem, że już może takie rzeczy jeść.
-Ona ma dopiero miesiąc! Jej organizm jeszcze nie przyjmuje takich rzeczy! Ona nawet nie umie gryźć!
-Susan.-powiedział Louis, kładąc dłoń na ramieniu ciemnej blondynki.
-Pani Calder, wraca do siebie.-powiedział lekarz, pojawiając się nagle.
Elka? Spojrzałem na Susan i Louis'a. Gdy lekarz poszedł.
-Czy ja czegoś nie wiem?-powiedziałem.
-Harry, usiądź.-powiedział Louis, wstając z krzesła.

***
-Co proszę?-powiedziałem-Masz z nią dziecko?!
-Harry, spokojnie. 
-Jak mam być spokojny?! Kiedy ty zdradziłeś mnie!
-Byłem pijany!
-I co z tego?! Skoro masz z nią dziecko!
-Chłopaki, uciszcie się.-powiedziała Susan, próbując mnie i Louis'a uspokoić.-Jesteśmy w szpitalu. Proszę was o spokój.
-Wiedziałaś, prawda?-powiedziałem, spojrzając na Susan.
Moje oczy stawały się szkliste.
-Harry, nie płacz.-powiedziała Susan.
-Mów!
-Tak, wiedziałam.
-To był wypadek.-powiedział Louis.
-Mam to gdzieś!-wstałem z krzesła-Myślałem, że mnie kochasz! Myliłem się.
Chciałem być jak najdalej od Niego. Zacząłem biec.
-Harry!-słyszałem za sobą głos Louis'a

Trzy lata później...

Harry

Minęły trzy lata, od kąd przestałem odzywać się do Louis'a. Zespół nie istnieje od roku. A Ariana wyrosła na piękną trzyletnią dziewczynkę. Miała długie brąz włosy i niebieskie oczy. Czasami przypominała mi Louis'a. Byłem w kuchni i gotowałem obiad.
-Tato.-powiedziała Ariana, ciągnąc mnie za dół koszulki.
-Tak, maleństwo?
-Ulepimy dziś bałwana?-zaśpiewała Ariana, jak Anna z Krainy Lodu. 
-Później. Teraz gotuje obiad. 
-Ale ja chci jusz!
Uśmiechnąłem się. Will, nie umiała odróżnić ,,l'' od ,,r'' i ,,ż'' od ,,sz''.
-A jak nie zjesz obiadku, to nie będziesz rosła.
-Ja chci rosnoc!
-No. To jak zjemy obiad to pójdziemy lepić bałwana. Zgoda?
-Zgoda.
-No idź się jeszcze baw. 






__________________________________
Rozdziałek ;)